Tonę pod puchową pierzyną
Zamykam oczy i widzę siebie
Siebie tonąca w rozkoszy
Niczym film w połowie seansu
Niczym piosenka od drugiej zwrotki
Nic tutaj nie ma początku
Ale po co te długie wstępy?
Po co niepotrzebny realizm?
Wystarczy otworzyć samego siebie
Lecz z czasem wszystko się kończy
Wtedy budzę się i myślę
Że to tylko senne marzenia